poniedziałek, 12 stycznia 2009

Z Poradnika Młodego Zielarza: O słowie "oko"

Ciepło oka pozwala ogrzać się naszemu człowieczeństwu.
Ktoś powie, że to wielkie słowa.
Słowa są tylko słowami, a kto zbyt nastawia się na ich wielkość i znaczenie
sam doprowadza się do zguby poniekąd.
Słowa są po to, by móc w miarę SZCZEGÓŁOWO wyrazić nasz komunikat, bo taki w zasadzie jest cel mówienia. Nie można rzec, by słowa stały na jakiejść uprzywilejowanej pozycji w hierarchi znaków, których jest całe mnóstwo innego typu niż słowa. Na przykład chcąc zakomunikować komuś miejsce w przestrzeni można zrobić to na kilka sposobów: narysować układ współrzędnych, opisać słowami, narysować mapę ale najbardziej PRECYZYJNYM sposobem będzie pokazanie go, to palcem czy czymkolwiek innym. Zwacam tu uwagę na znaczenie słów pecyzyjny i szczegółowy. Szczegółowy pozwala na ukazanie jak najwięcej szczegółów i możnaby inaczej powiedzieć że jest to rozwodzenie się nad czymś i rozmywanie prawdziwego obrazu. Precyzja natomiast zakłada trafienie w sedno, dotknięcie istoty samej w sobie. Najbardziej rozmydlającym istotę RZECZY jest słowny opis. Jest to nic innego jak podróż dookoła świata by znaleźć się w punkcie tuż za własnymi plecami w pozycji wyjściowej.
Słowa mogą być wielkie, ale tak naprawdę są zbitką głosek wibrujących na wietrze. Czymże jest nasze kodowanie informacji za pomocą języka, czy zera i jedynki. Człowiekowi może się wydawać, że dokonał jakiegoś cudu, a to jak z odkryciem Ameryki - zanim ją odkryto już przecież istniała i
miała się całkiem dobrze. To, że czegoś nie postrzegamy, lub to jak postrzegamy nie oznacza, że jest to jedyna możliwa perspektywa. Ale ale...
Miało być o słowie "oko". Narząd postrzegania - to by była jakaśtam definicja. Ale co to jest tak naprawdę to oko? Dalsze dywagacje w świetle powyższego nie mają sensu.

To było tak zwane pierdolenie a teraz coś z mej zakurzonej,bardzo dawno nie otwieranej szufladki coś o dawno nie przecieranym oku.

P.S. Podziękowania dla Tomka, Magdy, Agi i MRW, którzy umożliwili mi to właśnie. Żałuję, że nie miałem dla was zbyt wiele czasu ale może jeszcze uda się to nadrobić.


GARςON

Pomału przenika przez błonę śluzówki
Wypełnia komórki i krwinki czerwone
I trafia w orzecha, łupiny otwiera
I wszystko, otwiera, otwiera otwiera...

Malutkie kamyczki pod butem strzelają
Źdźbło trawy od wiatru w ukłonie się zgięło
Podmuchy nicości zmieniają się nagle
W szepczące ballady o chwili obecnej

Zabłąkany promyk trafia wprost w me oko
W oddali majaczą dalekie krainy
Dobywam swe ostrza instynktów i czucia
Ma przeszła i przyszła skorupa odpada

Ja jestem choć nie ma mnie tu tak naprawdę
Ja nie istnieję, ja czuję, oddycham
Przesuwam się przez mgłę, opary wszystkiego
Przenikam i wnikam w esencję nicości

Rozpulchnione grudy wilgotne starocią
I świeże podmuchy szeleszczące cicho
Ja znikam, odpływam, nie będzie mnie widać
Znikam, nie będzie, widać, nie będzie

poniedziałek, 5 stycznia 2009

A po co tytuł

Przyszła pora na odwierty!