czwartek, 16 października 2008

W naturze mamy ciągły ruch...

- W sumie, to dość niewygodna pozycja - pomyślała - ciągnie po nerach, a żelastwo wrzyna się w dupę.
Na szczęście nie groziło jej już ani przeziębienie, ani siniaki. 
Zdążyła jeszcze energicznie pomachać nogami, dogasić peta i zsunęła się po krawędzi parapetu z ósmego piętra. 
Koroner zajął się jej ciałem... Ksiądz - duszą...
Obaj, nie wiedzieć czemu, po kilku dniach dostali kataru, a na ich pośladkach pojawiła się sina pręga.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

tajemnicze bardzo...

włóczka pisze...

i dobre.
abo to nigdy nie wiadomo dlaczego.