piątek, 7 stycznia 2011

Nowy Rok Stare Śmieci

To ostatni rok, w którym można coś zmienić.

Powrót do pracy po tygodniowym urlopie uświadomił mi, że tygodniowy, miesięczny, roczny urlop skończy się takim samym przygnieceniem jakby go w ogóle nie było. A wszystko przez to, że trzeba tam wracać, gdy wszyscy uciekają stamtąd jak szczury z zatopionego statku. Nie wiem czy jest to rodzaj samodestrukcji, czerpania chorej przyjemności z niepowodzeń sapiącej świni czy może desperacja. Nie będę pisać o braku wyjścia, bo wyjście jest z każdej sytuacji. Nie można też zwalić tego na to, że nie ma dokąd pójść. No bo dokąd dobrze wiadomo od jakiś 6, 7 lat.

Coraz częściej nawiedzają mnie sny o pustce życia. Nie tej z dobrze znanego stanu nirwany, a tej pozbawionej sensu. Zresztą nie tylko sny, przemyślenia i takie tam bardziej ostateczne lub mniej... Pomijając rzecz najważniejszą donikąd nie doszłam i tam dokąd doszłam nic nie odnalazłam. Ludzie niegdyś tak ważni dla mnie - nie tylko z racji zawodu - poznikali. Nie można już mówić o zasadach moralnych czy po prostu takich ważnych rzeczach jak przyjaźń, sztuka i zróbmy coś wartościowego. Miniony rok ostatecznie pozbawił wszystko złudzeń, a okruchy pamięci roztrzaskał na drobny piach, który natychmast zwiał zachodni wiatr do pierwszej lepszej kratki ściekowej Tyle z większości znajomości/wartości pozostało - smród. I może jeszcze niedawno jakoś by mnie to obeszło, ale miniony rok nauczył mnie tego, że nie warto. Tak niewiele warto.

I tak za długo zwlekaliśmy. No a pieniądze? Pieniądze zawsze się znajdą.

Coraz częściej nawiedzają mnie sny o pustce życia. To dobrze. Bo to ostatni rok, w którym można coś zmienić.

(Czarownica siadła na kamieniu i poprawiła włosy. A więc jestem. Co dalej? - spytała.)


Happy New Year


1 komentarz:

mrw pisze...

tak. też mnie to dopadło i bardzo długo nie mogłem się z tym pogodzić i chyba nawet do dzisiaj się nie pogodziłem. tak to wszystko wygląda, nie ma co pisać więcej w komentarzu...