wtorek, 15 lipca 2008

Z zapisków lekomana

7:45
Obudził się wcześniej niż zwykle, pod wpływem dręczącego bólu.Przez chwilę pomyślał, że to mimo wszystko coś nowego, bo zdążył się już do niego przyzwyczaić na tyle, żeby normalnie wpasować go w ramy swojego codzienngo bycia.

***

"i never have or seen a god, do why should i believe in pain?"

***

8:30
Stos odpowiednich leków leżał starannie ułożony na stole, w porządku wielkościowym a także, kiedy to tylko było możliwe, kolorystycznym. Zazwyczaj miał przeznaczone na nie specjalne miejsce w pokoju gdzie stał komputer, w zamkniętej na klucz szufladzie. "Każdy ma swój mały sekret" - pomyślał. Własny skarb do odkrycia, krainę czarów, do której dostaje się przez małe drzwiczki bez klamek i bez powrotu. Przechodził przez ten sam niemalże rytuał od jakihś dwóch lat - codziennie otwierając swój sekret i wydobywając z niego odpowiednie tabletki by je zażyć do jajecznicy na śniadanie.

***
"This body. This body holding me. Be my reminder here that I am not alone in
This body, this body holding me, feeling eternal
All this pain is an illusion."

***

dd/mm/rr

***

"life is white and i am black, jesus and his lawyer are coming back."

***
99:99
Z dworu dochodziły go radosne okrzyki bawiących się dzieci. Podjechał pod szklane drzwi balkonowe, przez które jeszcze mógł coś zobaczyć nie próbując udźwignąć się na oparciu swojego wózka inwalidzkiego. Grupka rozwrzeszczanych maluchów bawiła się w piaskownicy, stawiając z piasku babki i nowe życia. Przypomniało mu się, jak jakieś dwadzieścia lat wcześniej rodzice zabrali go do wesołego miasteczka. Bał się wtedy dużych karuzel, więc stawał tylko pod nimi trzymając mamę za rękę i patrzył jak inne dzieci, te trochę większe od niego, ze śmiechem korzystały z przejażdżek.Wtedy też mama po raz pierwszy wzięła go do basenu wypełnionego plastikowymi kulkami, w które mógł zanurkować i schować się. Nie było go.

***

"Nurse: Excuse me, doctor, do you have a moment?
Doctor: Amoment? What's the question?
Nurse: More of a situation, agentleman in Exam 3.
Doctor: What's the problem?
Nurse: That isthe problem: we're not sure.
Doctor: You've got the chart?
Nurse:Right here.
Doctor: Hmm... not much here, is there?
Nurse: Nodoctor, no obvious physical trauma, vitals are stable.
Doctor:Name?
Nurse: No sir.
Doctor: Did someone drop him off, maybe wecan speak to them? Let's get some background on this fellow.
Nurse:No ID, nothing, and he won't speak to anybody.
Doctor: Well, let'ssay hello.

Doctor: Good morning, I'm Dr. Watson. How are you today? How areyou today? Look son, you're in a safe place, we want to help you, inwhatever way we can. But you need to talk to us, we can't help youotherwise. Now, what's happened? Tell me everything."


***
00:00
Zsunął się resztkami sił z wózka na miękki dywan pokrywający podłogę w pokoju, uprzednio wyciągnąwszy wszystkie leki z sekretnej szufladki. Powoli odpakowywał każdą tabletkę z osobna, każdą szarą powlekaną pigułkę i wszystkie żółte pastylki (te zostawiał sobie do wzięcia zazwyczaj raz na tydzień).Obok miał przygotowaną miedniczkę, która powoli zapełniała się lekarstwami, tworząc śmieszno-dziwną mieszankę. Gdy już opróżnił wszystkie opakowania po lekach, odwinął wszystkie folie, wziął miedniczkę do rąk i zaczął wysypywać jej zawartość na głowę. Powoli spływał po nim deszcz plastikowego złudzenia. Dzień się wypełnił. Nie było go.

Brak komentarzy: